wspaniałego, wzbudzającego podziw drzewa.
Świetne miejsce, pomyślał John. Majestatyczne i wyciszające. Szkoda tylko, że znalazł się tuw takich okolicznościach. Raz jeszcze wciągnął głęboko powietrze, pragnąc ugasić płonącą w nim wściekłość. Śledził Juliannę. Znał już rozkład jej dnia i obowiązki. Wiedział też, że nie spotyka się z innymi pracownikami. Z jego informacji wynikało, że urodziła córkę i oddała ją do adopcji. Wiedział już, komu. Wiedział wszystko. Uniósł głowę, spoglądając na czyste, lazurowe niebo. Wszystko! Jego Julianna pieprzy się z jakimś obcym facetem! Jego ukochana dziewczynka. Zgiął i wyprostował palce, przypominając sobie zniszczoną bieliznę. Już rozumiał, skąd się wzięła w komódce. Na moment zamknął oczy, wyobrażając sobie Juliannę w tym porno przyodziewku. Tak jak jej matka, też została kurwą. Zapomniała wszystkiego, czego jej nauczył o lojalności i przywiązaniu. Zwykłą kurwą. Wściekłość zacisnęła mu gardło. Myślał, że jest inna, lepsza, bardziej wartościowa... Kiedyś może rzeczywiście taka była. Dawno, dawno temu... Wydał z siebie cichy, pełen bólu odgłos rannego drapieżcy. Były w nim smutek i tęsknota. Za tą dziewczynką, którą kiedyś znał. Za jej czystością, która została na zawsze zbrukana. Zamknął oczy, przypominając sobie, jak zobaczył ją po raz pierwszy. Wprost promieniała niewinnością i dobrocią. Poczuł wtedy, że jego serce topnieje. Podniósł dłonie do oczu, zdziwiony tym, że drżą. Jak mógł się tak pomylić? Opuścił ręce na kolana. A teraz jak trudno mu się z tym wszystkim pożegnać. Obok przeszła matka z córką. Dziewczynka była mniej więcej w wieku Julianny, kiedy spotkał ją po raz pierwszy. Gdy minęły go, roześmiane dziecko obejrzało się zalotnie za siebie. Już kokietka, pomyślał niechętnie. Patrzył za nią bez większych emocji. Nie było w niej tego światła, co w Juliannie. Tego duchowego piękna, które czyniło ją wyjątkową i niepowtarzalną. Pomylił się co do swojej Julianny. John szybko wciągnął powietrze. Nie, Julianna wciąż jest wyjątkowa, ale, jak wszystkie dzieci, lubi się buntować. Sprawdzać swoje możliwości. Wychowano ją tak, że nie potrafi sama o siebie zadbać. Więc kiedy została sama, zwróciła się po wsparcie do tego zera, tego Richarda! Bez światłych porad Johna poszła w ślady swojej matki. John wstał. Usłyszał krzyk mewy, a potem plusk. Ptak nurkował w poszukiwaniu pożywienia. To Richard jest wszystkiemu winny. I dziecko. No i Kate. Jeden problem zamienił się w trzy. Będzie się musiał z nimi uporać. A kiedy to się już stanie, sprawdzi, czy Julianna jest naprawdę coś warta. ROZDZIAŁ PIĘĆDZIESIĄTY Nastąpiły kolejne pracowite i pełne pośpiechu dni. Kate musiała na nowo przywyknąć do rytmu ,,Uncommon Bean’’ i jednocześnie zajmować się dzieckiem. Emma też nie miała łatwego życia. Ze względu na stały hałas i zamieszanie panujące w kawiarni zrobiła się nadpobudliwa i płakała częściej niż zwykle, zwłaszcza przed zaśnięciem. Kiedy więc udawało się ją w końcu położyć do łóżeczka, Kate miała zaledwie na tyle energii, żeby wziąć prysznic, włożyć koszulę nocną i zwalić się do łóżka.