piersi, podczas gdy Diaz, opierając cały ciężar na jednej ręce, drugą
dłonią skierował swój członek we właściwe miejsce i w tej samej chwili wszedł w nią zdecydowanym ruchem. Zamarł, oddychając ciężko na wpół uchylonymi ustami. Patrzyli na siebie. Milla nie mogła się ruszyć; zbyt wyraźnie, niemal boleśnie czuła go w sobie. W ciepłym półmroku spotkały się ich spojrzenia, Millę urzekło napięcie widoczne na twarzy Diaza, sposób, w jaki wszystkie jego stalowe mięśnie zamarły, jakby nie śmiał drgnąć. Obezwładniające podniecenie rosło i rosło, a Milla starała się nie poddać mu zupełnie, nie zatracić do końca w rozkoszy .Pierś Diaza drgnęła nagle w ciężkim, spazmatycznym oddechu; mężczyzna długim, posuwistym ruchem wszedł w Millę głęboko, aż do końca. Ścisnęła go mocno pochwą, całym ciałem. Owinęła się wokół Diaza, mając przed oczyma półprzezroczystą mgiełkę. W tej samej an43 302 chwili poczuła wszechogarniającą rozkosz orgazmu, kolejne fale słodkiej, gorącej przyjemności. Nigdy przedtem nie czuła tego tak intensywnie, zatraciła się w zmysłowości, w najintensywniejszych doznaniach ciała, zapominając o otoczeniu, o sobie, o wszystkim poza niewysłowioną ekstazą, której eksplozję czuła gdzieś w brzuchu, w nogach, we wszystkich końcówkach nerwowych. Diaz poruszał się rytmicznie, dążąc do własnego szczytu, a tym samym przedłużając rozkosz Milli. Znów wydał z siebie ten niski pomruk, prostując się nagle, zadrżał wyraźnie, a jego biodra zastygły w bezruchu. Po kilku długich sekundach powoli osunął się i spoczął na ciele kobiety Potem był spokój, była pustka i cisza. Milla leżała bezwładnie, zbyt wyczerpana, by się ruszyć, z trudem oddychając i próbując opanować szloch. Nigdy dotąd nie chciało jej się płakać po seksie i nie widziała sensownego powodu, dla którego teraz miałoby być inaczej. Ale czuła, że tego potrzebuje. Po prostu chciała sobie trochę popłakać wtulona w ramię mężczyzny Dlatego, że to, co zrobiła, było totalną pomyłką? Czy może dlatego, że było już po wszystkim? Diaz ciągle leżał na niej, oddychając ciężko, i czuła delikatne, subtelne drgnięcia jego mięśni. Tak jakby nie był jeszcze całkiem zaspokojony - albo jakby myślał o kontynuacji. Co się mówi po czymś takim? „Super" brzmiałoby głupio i niewłaściwie. Chciała raczej powiedzieć „jeszcze". W tej chwili pragnęła tylko, by nigdy się nie rozdzielali. Zdrowy rozsądek kiedyś powróci, tego była pewna. Może za kilka minut. Może jutro. Do tego an43 303 czasu chciała czuć Diaza w sobie. Chciała raz jeszcze poczuć to, co eksplodowało w niej przed chwilą, choć nie była pewna, czy sama zdoła zebrać tyle energii, by zrobić to i przetrwać. - Jeszcze - mruknęła. Nie mogła przecież tego nie powiedzieć. Z nową siłą objęła mężczyznę nogami i ramionami, zamknęła w uścisku mięśni jego wiotczejącą męskość. Diaz zaśmiał się w odpowiedzi tym swoim niskim, lekko zachrypniętym głosem. Poczuła ciepło jego oddechu we włosach. - Nie mam już szesnastu lat - chyba wciąż trochę brakowało mu oddechu. - Musisz dać mi kilka minut.